Tytuł: „Chłopak, który zakradł się do mnie przez okno”
Autor: Kristy Moseley
Tłumaczenie: Magdalena Krysiuk
Data wydania: 2016
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Liczba stron: 359
Moja ocena: 4/10
Amber oraz jej starszy o dwa lata brat, Jake, mieli paskudne dzieciństwo. Ojciec rodzeństwa nie był najmilszym człowiekiem na ziemi. Ba! Był
prawdopodobnie najgorszą postacią jaką kiedykolwiek można spotkać. Jednak po traumatycznych
przeżyciach zostało jedynie bolące wspomnienie. Jednak, czy aby na pewno?
„Wiedziałam, że nie powinnam liczyć na szczęśliwe
zakończenie.
Nigdy by ono nie nastąpiło.”
Nigdy by ono nie nastąpiło.”
Dziewczyna nie do końca pozbyła się swoich wspomnień o ojcu
tyranie – do tej pory ma problem, gdy ludzie ją dotykają. Wręcz dostaje ataków
paniki na samą myśl o ludzkim dotyku. Jedynie kto może ją dotykać to jej mama,
brat, oraz, no cóż, tytułowy chłopak skradający się przez okno, Liam. Tenże
Liam to najlepszy przyjaciel Jake’a, a także osobisty odganiacz złych snów Amber.
„Kiedy wcześniej poczułam jego ramiona wokół mnie, czułam
się jakbym była w domu,
a moja panika zaczęła ustępować. Czułam, że dopóki będzie ze mną,
wszystko będzie w porządku.”
a moja panika zaczęła ustępować. Czułam, że dopóki będzie ze mną,
wszystko będzie w porządku.”
Liam już od ponad ośmiu lat, co noc, wchodzi przez okno
Amber, aby ta mogła spokojnie spać. Jednak nikt o tym nie wie, a sama Amber nie
wie co myśleć. Za dnia Liam jest dupkiem, który nie stroni od kobiecych
wdzięków. A w nocy? W nocy Liam, jakby za dotknięciem magicznej różdżki, staję
się kochającym, opiekującym chłopakiem. Staje się barierą i schronieniem Amber
przed złem całego świata. Czy jest jakaś szansa, aby miedzy Amber oraz Liamem
powstała głębsza relacja? A co na to jej wiecznie opiekuńczy i broniący jej
brat, Jake?
„Wtuliłam się w niego i zanim zapadłam w sen bez koszmarów,
usłyszałam
jak szepcze „kocham cię”.”
jak szepcze „kocham cię”.”
Jednak świat nie jest dla Amber łaskawy i co chwilę rzuca
jej, oraz jej nadopiekuńczemu bratu Jake’owi kłody pod nogi. Jak potoczą się
losy szesnastolatki, jej pierwszego chłopaka oraz jej brata? Żeby się tego
dowiedzieć musicie sięgnąć po tę książkę.
Ode mnie, tak szczerze, prosto z serca powiem tak: do połowy
czytania, czułam się jakbym czytała „typowe fanfiction” z portalu wattpad.com.
I nie jest to komplement, niestety. Jednakże – a co – im dalej czytałam treść
książki, tym trudniej było mi się oderwać. I chociaż ma się wrażenie, jakby
Amber była lekko pokrzywdzoną tzw. Mary Sue, to odczuwa się do niej sympatię. (Nawet,
jeżeli w pewnym momencie można już przewidzieć „co też zaraz nastąpi”.) A co do
męskich postaci – Jake’a i Liama? Naprawdę super stworzone charaktery. Daję za
to plusika. I za niektóre odzywki między całą trójką, bo naprawdę można zacząć
uśmiechać się jak psychopata. Nawet w komunikacji publicznej. Jednak to nie jest wystarczający powód by oceniać ją jako "bardzo dobrą" lub tez "dobrą" książką. Jest przeciętna, a Amber, ach, jako główna bohaterka irytuje i naprawdę czasami postępuje totalnie infantylnie.
Treść: 5/10
Styl: 6/10
Okładka: 10/10