12:23

[9.] Musimy Coś Zmienić - Sandy Hall





Tytuł: „Musimy coś zmienić”

Autor: Sandy Hall

Tłumaczenie: Małgorzata Rymsza

Data wydania: 2015

Wydawnictwo: Pascal

Liczba stron: 287

Moja ocena: 6/10










Zaczynam swoją typową przemowę wygłaszaną z okazji rozpoczęcia kursu i równocześnie rozdaję programy nauczania. Robię to automatycznie i próbuje przy tym wyłowić dwoje studentów, którzy tworzyliby idealną parę. Mam do tego talent.”



Powiedziała Inga, czyli wykładowczyni kreatywnego pisania na Uniwersytecie do którego uczęszczają główni bohaterowie tej historii. A co to w ogóle za historia? Przyznam szczerze, że dość niezwykła. Mamy tutaj zakręconą i nieźle pokręconą historię miłosną pomiędzy dwojgiem ludzi. Jeżeli jeszcze nie wiecie – a jestem pewna, że wiecie, bo swego czasu była to dość głośna pozycja, szczególnie na bookstagramie – historię tę opowiadają nie główni bohaterowie, ale czternaście różnych ludzi, zwierząt i przedmiotów łącznie!



Widzę dziewczynę jedzącą orzeszki ziemne. Uwielbiam fistaszki. Orzechy, orzechy, orzechy. […] Staję na tylnych łapkach. Ona do mnie mówi! Nikt nigdy ze mną nie rozmawia. Chciałabym znać ludzki język i jej odpowiedzieć.”



Mamy tutaj historię Gabe’a oraz Lei, którą opowiadają między innymi brat Gabe’a – Sam – przyjaciele Lei i Gabe’a – Marbiel, Casey, Danny oraz ludzie zupełnie obcy im tacy jak: dostawca chińszczyzny, kierowca autobusu, kelnerka czy baristka.



No okej, wiecie już kto opowiada większość i zdajecie sobie sprawę, że to historia miłosna. Jednak nie wiecie jeszcze tego, że jest to swego rodzaju dość nieśmiała miłość z którą nie jeden człowiek spokojnie mógłby się utożsamić. To historia dwójki ludzki, którzy non stop się mijają, określają siebie wzajemnie pół-słówkami, a czasem nawet ranią się swoimi zachowaniami. Jest to historia, którą może kiedyś opowiedzieli ci dziadkowie, jak to dziadek i babcia poznali się na studiach i jak to oboje byli nieśmiali, że wszystkie działania ku przyszłemu związku musiały być prowadzone przez ich przyjaciół.



- Podoba mi się niejasność tej wypowiedzi – mamrocze Casey. - To, jak nadużywają „cosia”, jest imponujące.
- Zgadza cię. Zacząłem pić za każdym razem, gdy mówią „coś” - mówi Sam.”



Zarówno Gabe i Lea są uroczy, ale równocześnie strasznie nieśmiali co utrudnia im komunikację. W dodatku Gabe ma poważny sekret, który może zaważyć na przyszłości ich hipotetycznego związku. Co do głównej – czysto hipotetycznej – pary. Niektóre ich działania powodują we mnie chęć uderzenia głową o ścianę, z bardzo odległego rozbiegu. To co Gabe i Lea robią jest niekiedy tak infantylne i (tak po prostu) głupie, że nie wierzę, iż naprawdę są to ludzie dorośli.



To było krępujące. Ale, mój Boże, oni są tacy uroczy.”



Mimo, że przeczytałam tę historię praktycznie na jednym wdechu – z małymi przerwami na zebranie własnych emocji – to nie jestem do końca przekonana do formy w jakiej została opisana dana sytuacja. Owszem jest to ciekawa i innowacyjna metoda, jednak czegoś mi w niej brakuje. Może to być ostatni rozdział z perspektywy głównych bohaterów? To mogłoby być super podsumowanie całej historii. Zdecydowanie.


Jeżeli macie tak z trzy godziny wolnego, nie macie co zrobić z życiem, to śmiało możecie sięgnąć właśnie po „Musimy coś zmienić” bo uroczych historii miłosnych nie da się nie lubić i odmówić. Każdy tego potrzebuje, nawet zatwardziałe serce. Nawet jeśli niektóre teksty są wyświechtane i trochę infantylne – książka wciąż ma w sobie jakiś specyficzny urok.


Po za tym – czy Wam też okładką Musimy coś zmienić przypomniała okładkę Eleonora i Park? Czy to tylko ja?


Treść: 6/10
Styl: 6/10

Okładka: 10/10 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Mycha czyta i recenzuje , Blogger